Pies - Terlecki ocalał czyli o stadzie pawianów Ludwika Dorna
Wśrodę w nocy Sejm głosował cały cykl wniosków o odwołanie ministrów. I o odwołanie wicemarszałka Sejmu, Ryszarda Terleckiego.
O ile było jasne, że wnioski o odwołanie ministrów – i to tych dla rządu kluczowych – nie mają wielkich szans powodzenia, to na odwołanie Ryszard Terleckiego pewne szanse były.
Nie udało się. Mimo, że Ryszard Terlecki robił wszystko, by upokorzyć koalicjantów PiSu. Mówił swego czasu, że chętnie by się ich pozbył, głośno krytykował „reformy” sądowe Zbigniewa Ziobry – nawet w duchu opozycji – i robił prywatne wycieczki pod adresem rodziny Jarosława Gowina.
A jednak ocalał. Pewnie Ziobro i Gowin mieli jakieś swoje powody, że tak zagłosowali. Ale Jarosław Kaczyński osiągnął w ten sposób swój zasadniczy cel. W najbrutalniejszy możliwy sposób upokorzył koalicjantów. To już zresztą istny festiwal upokorzeń. Od rzeszowskiej wypowiedzi, że kandydujący na prezydenta Rzeszowa Marcin Warchoł jest kandydatem małej partyjki, przez wizytę na zjeździe Republikanów Adama Bielana, aż do teraz. Upokorzył ich tak, jak swego czasu opisał to Ludwik Dorn, porównując stosunki w PiS do relacji w stadzie pawianów. W książce „Rozrachunki i wyzwania”, Dorn pisał o tym tak:
„W stadzie pawianów jest jeden samiec alfa i choć pawiany są orientacji heteroseksualnej, od czasu do czasu ten główny kopuluje stojące niżej w hierarchii od niego. Chodzi o dominację i władzę, a nie o seks. Więc te słabsze same od czasu do czasu się nadstawiają, żeby ten samiec alfa je spożytkował, utwierdzając się w poczuciu dominacji. To daje im to bezpieczeństwo, że nie będzie ich lał. [...] Ja się nie nadstawiałem do kopulacji i stąd pretensje pana Kaczyńskiego połączone z obawami”.
Myślę że to jest najtrafniejszy dziś opis samopoczucia Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina, którzy musieli głosować za tym, aby Pies był nadal wicemarszałkiem Sejmu.
Jan Filip Libicki
