Kapować czy nie? Rozterki potencjalnego konfidenta
| Jakub Paluszkiewicz | Moim zdaniem
To zdjęcie jest jak najbardziej realne. Miniony piątek, godziny wieczorne (ale jeszcze jasno), trasa z Czarnkowa, przez Oborniki do Poznania. Oplandekowany Fiat Ducato, którego wyczynom miałem okazję przyglądać się przez dłuższy czas. Co prawda głównie uciekał mi z oczu, ale kilka akcji widziałem.
Dlatego to zdjęcie. I wątpliwość - co w takim przypadku każdy normalny, odpowiedzialny obywatel powinien zrobić.
Nawet nie chce mi się wyliczać wszystkich grzechów kierowcy tego samochodu. Nie będę rozwodził się nad łamaniem właściwie wszystkich możliwych ograniczeń prędkości, nie będę mówił o ciągłym ścinaniu zakrętów (również w miejscowościach).
Z grubszych rzeczy:
- co najmniej dwukrotne wyprzedzanie na ewidentnym zakazie, w dodatku - na ryzykownym zakręcie,
- dwukrotne wyprzedzanie samochodów, które zatrzymały się na czerwonym świetle (przejścia dla pieszych) i przejechanie przejścia na czerwonym świetle,
- dzielny przejazd tzw. "małym mostem" w Obornikach, przeznaczonym wyłącznie dla aut osobowych (znak ograniczenia szerokości pojazdu do 1,7 m).
Nadal nie wiem, co należałoby w takiej sytuacji robić...
- Czy zdjęcie, które (już po dłuższym czasie przyglądania się wyczynom kierowcy Ducato) zrobiłem w Obornikach, powinienem wysłać policji? Zdjęcie z wyraźnym numerem rejestracyjnym, numerami telefonu i adresem e-mail...
- A może to samo zdjęcie, z najeżonym bluzgami komentarzem, powinienem wysłać na adres mailowy widniejący na plandece?
- A może poszukać portalu "kierowcy - idioci" i wrzucić tam fotkę z odpowiednim opisem sprawy?
- Co zrobić, żeby uchronić przed idiotą innych, a jednocześnie - nie dać sobie przypiąć łatki KONFIDENT?