Z buta na Śnieżkę
Przemaszerować 362 kilometry z Obornik na Śnieżkę w 10 dni to jest spore wyzwanie. Dystans ten pokonał mieszkaniec Obornik. Zachęcamy do przeczytania relacji z tej niesamowitej wyprawy.
Szlaki długodystansowe to moja pasja i sposób na życie. Pomysł na wejścia na Śnieżkę z Obornik urodził się już dwa lata temu. Wędrówki takiej nie da się przejść na tak zwanym „spontanie”. Trzeba wszystko zaplanować jak idziemy, gdzie będzie sklep, gdzie można skorzystać z noclegu w razie problemów z atmosferycznych. Plecak spakowany- zabieram tylko najważniejsze rzeczy każdy kilogram ma znaczenie. Śpiwór, karimata i namiot ważą już na tyle dużo, że każda kolejną rzecz w plecaku trzeba dobierać bardzo rozsądnie.
W końcu nadszedł ten dzień 28.04.2023- czas ruszać w drogę! Otwieram drzwi swojego domu na skraju Puszczy Noteckiej i ruszam. Pierwszy cel to rynek w Obornikach. Nie każdy wie że przez nasz obornicki rynek przebiega sieć europejskich dróg do Santiago De Compostela. Przez nasze miasto biegnie Lubuska Droga Świętego Jakuba. W naszym mieście mamy również drugi większy szlak turystyczny. Zielony Szlak zaczyna się na dworcu w Obornikach i biegnie do Pobiedzisk. Szlak niestety jest słabo oznakowany w naszym mieście ale przejezdny w 95 procentach np. rowerem do czego gorąco zachęcam. Z rynku wyruszam do Objezierza.
Droga wiedzie asfaltem czego każdy piechur nie lubi. Zaraz za Objezierzem idę malowniczą drogą przez Nieczajne - dalej przez lasy, łąki i pola kieruje się w stronę Kaźmierza, malowniczą doliną Samy przez drogi polne przecinając A2 docieram do Buku gdzie spędzam pierwsza noc. Dalszy etap wędrówki odbywał się lokalnymi drogami, polami, lasami aż do Wschowy. W między czasie spędzam dwie zimne noce w namiocie oraz odwiedzam znane z pięknego jeziora Boszkowo.
Od Wschowy szlak zaczyna nabierać charakteru- idę Dolnośląską Drogą Świętego Jakuba która jest tutaj świetnie oznakowana. Prowadzi przez malownicze lasy, łąki aż do Głogowa. Kolejny nocleg zaplanowałem gdzieś nad brzegiem Odry. Niestety osoby postronne jak i bagnisty teren pokrzyżowały moje plany i ostatnimi siłami dnia czwartego docieram przedmieścia Głogowa. Spędzam noc w miejscowym hotelu. Następnego dnia zaczynam iść Szlakiem Polskiej Miedzi który ciągnie się 123 kilometry przez miedziowe zagłębie.
Szlak pozwolił mi odwiedzić miasta Polkowice, Lubin, Legnicę ale przede wszystkim zachwycił przyrodą i krajobrazem. Przecinam autostradę A4 i czuję, że jestem coraz bliżej celu. Na horyzoncie pojawia się zarys Gór Kaczawskich które są dzikie i mało znane. To właśnie nimi kierujemy się do Bolkowa znanego z dwóch zamków- zamku Świny i zamku Bolków i tutaj spędzam ostatnia noc w lokalnej kwaterze.
Dzień przed metą wędruje w strugach deszczu przez Rudawy Janowickie gdzie główną atrakcją dnia były słynne Kolorowe Jeziorka przez Wielka Kopa na skraju Karkonoszy. Noc spędzam w wiacie turystycznej. To była zimna noc więc wcześnie rano wstaje i szybko pokonuje ostatnie 25 kilometrów. O godzinie 11.00 po 10 dniach wędrówki i 362 kilometrach docieram na szczyt królowej Karkonoszy czyli Śnieżki, ale to jeszcze nie koniec. Kiedy dotarłem do celu okazało się że na szczycie czeka na mnie żona z grupą przyjaciół z pracy. Była to dla mnie wielka radość i najlepszy prezent który mogłam otrzymać po 10 dniach długiej wędrówki.
autor relacji i foto: Rafał Gustowski