Przejdź do głównej treści

Młode pokolenie nadaje kreatywne znaczenia słowom od lat zakorzenionym w języku polskim

| newseria.pl | Kultura

Dominik Więcek i Paulina Mikuła przyznają, że wśród milenialsów Młodzieżowe Słowa Roku w pierwszej chwili budzą konsternację, a jednocześnie zaciekawiają. Z czasem okazuje się, że niektóre z nich są bardzo trafne i oni też zaczynają ich używać. Albo na odwrót – zwroty znane od lat przeżywają teraz renesans i młodzi odkrywają je na nowo.

Dziesiąty, jubileuszowy Plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku 2025, organizowany przez Wydawnictwo Naukowe PWN, pokazał, że choć język młodzieży pozostaje pod wyraźnym wpływem internacjonalizmów, kodów liczbowych i innowacji środowiskowych, to właśnie słowa dobrze zakorzenione w polszczyźnie, lecz używane w odświeżonych, kreatywnych znaczeniach zdobyły w tym roku największą sympatię młodych internautów.

Tancerz Dominik Więcek przyznaje, że w najnowszym Plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku nie brakuje takich, które kompletnie go zaskoczyły, bo słyszał je pierwszy raz.

– Ja przeżywam ten dramat co roku, gdy w momencie ogłoszenia młodzieżowych słów roku większości z nich nie znam. Natomiast fascynuje mnie ich poznawanie i obserwowanie, czy one rzeczywiście są w użytku, w jakim kontekście i co one dokładnie znaczą, żeby poznać prawdziwą definicję z użytku, a niekoniecznie tylko tę, którą podaje PWN. Obserwowanie tych tendencji i przypatrywanie się im z perspektywy milenialsa jest bardzo przyjemne. Niełatwo za tym nadążyć, ale warto próbować, żeby wiedzieć, co młodych interesuje i inspiruje – mówi agencji Newseria Dominik Więcek.

Jeżeli chodzi o tegoroczne Młodzieżowe Słowa Roku, to ambasador plebiscytu wymienia te, które najbardziej mu się spodobały. Wśród nich jest zrost „OKPA”. Wyraz ten funkcjonuje jako przykład ekspresywnej etykiety językowej, sygnalizującej zakończenie rozmowy – zwłaszcza wtedy, gdy nie przebiega ona po myśli nadawcy. „OKPA” pełni rolę komunikacyjnego „cięcia”, wyrażającego znużenie lub chęć zakończenia kontaktu, a przy tym nadaje interakcji spontaniczny, nieformalny ton.

– To, że „OKPA” jest na trzecim miejscu, mnie nie satysfakcjonuje, bo to był mój faworyt. Uważam, że to jest piękna zbitka, że pięknie kończy rozmowę, stawia bardzo miękką, ładną kropkę na końcu zdania i rozmowy – mówi tancerz.

Najwięcej głosów w tegorocznej edycji plebiscytu zgromadził czasownik „szponcić” wraz z jego rzeczownikową formą „szpont”. Wyrazy te, obecne wcześniej w polszczyźnie historycznej, regionalnej oraz w dawnych żargonach przestępczych, tradycyjnie odnosiły się do „rozrabiania”, „kombinowania” czy „oszukiwania”. Dziś w języku młodzieży oznaczają przede wszystkim spontaniczne, energiczne działanie, często o improwizowanym charakterze i nie zawsze w pełni legalne. „Szpont” funkcjonuje z kolei jako nazwa efektu takich działań: epizodu, który dodaje kolorytu codziennym sytuacjom lub opisuje zaskakujący zbieg okoliczności.

– Słowo „szponcić” znam z dzieciństwa, jestem ze Śląska i tam mówiło się „przestań szponcić” w znaczeniu „przestań cwaniaczkować, przestań chwalić się czymś, czym nie trzeba się chwalić”. No i „sześć siedem”, które jest dla mnie najdalsze, ale wiem, że młodzi używają tego bardzo często – mówi Dominik Więcek.

Tancerz przyznaje, że kilka młodzieżowych zwrotów z ostatnich lat na stałe wpisał w swój słownik.

– Absolutnie jako fan Beyoncé używam słowa „slay” i pojawia się ono bardzo często w mojej mowie. „Dzban” też jest bardzo fajnym określeniem, bo to skojarzenie jest bardzo wielopokoleniowe. Czuję, że ja również mogę powiedzieć o kimś „dzban”, młodzi też chcą tak mówić, więc to nas bardzo łączy. Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi i powiedziałem im „rel” i oni nie do końca wiedzieli, co to znaczy, ale gdy im wytłumaczyłem, że jest to skrót od „relatable”, to rozumieli i również zaczęli stosować – dodaje.

Paulina Mikuła, popularyzatorka wiedzy o języku polskim, zauważa, że Młodzieżowe Słowa Roku, choć na początku mogą zaskakiwać i brzmieć nieco obco, to szybko zyskują na popularności i z czasem są używane nie tylko przez młode pokolenie.

– Język młodzieżowy zawsze zasila polszczyznę potoczną ogólną. Kiedy z Dominikiem Więckiem stworzyliśmy materiał o słowach, które były młodzieżowe w latach 90., czyli kiedy my byliśmy dziećmi, to ludzie zaczęli pisać: „ale jak to one były, przecież one są”. Czyli te słowa już nie są młodzieżowe, tylko milenialskie, przedostały się do polszczyzny potocznej ogólnej i ludzie nawet nie wychwytują, że to są dawne młodzieżowe słowa. Slang młodzieżowy zawsze więc był dość popularny i zasilał nasz język ogólny – mówi.

Jednocześnie przyznaje, że w tegorocznym plebiscycie również znalazła coś dla siebie.

– Gdy pojawiła się piętnastka finałowa, to pomyślałam, że jest bardzo urocza i wdzięczna, że te słowa są ciekawe. Bardzo poruszyło mnie słowo „OKPA”, dlatego że jest zbitką angielskiego „OK” i polskiego „pa” i wyobraziłam sobie tych młodych ludzi, którzy się żegnają w ten sposób, i pomyślałam „no urocze, przeurocze, więc ukradnę sobie to od nich”. A jeżeli chodzi o rozstrzygnięcie, to absolutnie nic mnie nie zaskoczyło. Czułam, że „sześć siedem” będzie wysoko, liczyłam na „OKPA”, a „szponcić” – świetny wybór – mówi Paulina Mikuła.

Jak zauważa, pokolenie milenialsów w codziennych rozmowach również używa niektórych młodzieżowych słów, a co więcej, te, które dziś są popularne wśród młodych, kiedyś zostały wylansowane właśnie przez nich.

– W przypadku tegorocznej finałowej piętnastki okazuje się, że milenialsi znają niektóre słowa. Na przykład na tej liście były słowa „klasa” i „szacun”, a my milenialsi znamy te słowa, więc ucieszyliśmy się i to nas też troszeczkę zaskoczyło, że młodzież tego używa. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jest jakiś błąd, że to niemożliwe. Milenialsi są też zachwyceni tym, że wygrało słowo „szponcić”, bo ono pochodzi z gwary śląskiej, więc cieszą się, bo dzięki temu czują się troszkę bardziej młodzieżowi – mówi.

Paulina Mikuła zaznacza, że swoje posty i rolki na temat języka publikowane w mediach społecznościowych kieruje do osób w różnym wieku. Szczególnie jednak cieszy się, gdy ze swoją wiedzą trafia do coraz młodszych.

– Ogromną część moich odbiorców stanowią ludzie w przedziale wiekowym 20–45 lat, nie przyciągam raczej najmłodszej publiczności, ale nie jest tak, że ich nie ma w ogóle. Zdarzają się tacy widzowie i takie widzki, co mnie zawsze wzrusza i cieszy – dodaje.