To proste. Bo Jarosław Kaczyński – przy całej swojej bezwzględności i cynizmie – ma jednak stałe poglądy. Zawsze uważał, że okres po 1989 roku – okres moim zdaniem największego sukcesu Polski – był patologią. Zawsze był zwolennikiem władzy centralnej i wszystkiego co państwowe. Zawsze był socjalistą z sympatią do różnych rozwiązań rodem z PRL-u. Zawsze chciał tak zwanej „jednolitości władzy państwowej”.
Głosił, w gruncie rzeczy, w większości te same poglądy i doczekał się czasów, kiedy okazało się, że – z różnych powodów – popiera jest tak duża grupa wyborców, że daje mu to władzę.
Morawiecki inaczej. Moim zdaniem dużo bardziej cynicznie I absolutnie bez skrupułów. Jak trzeba było zarabiać miliony na III RP to się ją wychwalało, a dziś – dla politycznej władzy – krytykuje się ją bez zająknięcia i miłosierdzia, nie bacząc na to, że to właśnie ona uczyniła go milionerem.
Swego czasu Mateusz Morawiecki mówił w restauracji Sowa i Przyjaciele że Polacy powinni zapier… za miskę ryżu. Myślę, że chodziło mu pewnie o miskę miedzianą. Dlaczego miedzianą? Od jego czoła właśnie.
W czasach PRL-u – które Morawiecki pamięta – o komunistach gotowych zmienić zdanie z dnia na dzień, mówiło się, że mają miedziane czoła. Że nawet się na nich rumieniec nie pojawi z tego powodu, że pewnego dnia krytykować będą to, co jeszcze wczoraj wyznawali. Ci którzy wymyślili to powiedzenie, nie myśleli jednak że kiedyś pojawi się Mateusz Morawiecki. No i że będzie ikoną tego powiedzenia co to znaczy mieć miedziane czoło…
Jan Filip Libicki