Media obiegła informacja o nastolatkach spod Piaseczna, które znalazły się w policyjnym radiowozie, który uderzył w drzewo. Pisał o tym chociażby portal Onet, do którego tekstu link załączam: (https://www.onet.pl/informacje/onetwarszawa/giertych-zdradza-kulisy-wypadku-radiowozu-w-ktorym-jechaly-nastolatki/hdqfezk,79cfc278).
Adwokatem jednej z nastolatek jest mecenas Roman Giertych. Znając go od ponad 30 lat wiem, że na pewno sprawę dokładnie zbada.
Nie było by potrzeby się nią zajmować, gdyby nie pewna sekwencja zdarzeń. Otóż pewne wydarzenie spod Piaseczna odbywa się w bezpośredniej bliskości „afery granatnikowej” komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka. Nie będę jej tu przytaczał, bo sprawa jest znana i trudno chyba o lepszy dowód na nieodpowiedzialność Komendanta Głównego Policji. Szef tej służby jest jej szefem już ładnych parę lat, a jak wiadomo, przykład idzie z góry. Jeśli nieodpowiedzialny jest szef, z czasem coraz bardziej nieodpowiedzialni stają się podwładni. Tak to jest w zhierarchizowanej strukturze, a taką jest policja, że to co na górze jest tylko brakiem odpowiedzialności, kopiowane na dole, staje się czymś dużo groźniejszym. Bo jeśli setki policjantów widzą, że niefrasobliwość głównego szefa uchodzi bezkarnie, to zadają sobie pytanie jak daleko i do czego oni mogą się posunąć? Aż strach myśleć, do jakich wniosków prowadzą przedstawione powyżej fakty. Możemy mieć tu do czynienia z czymś dużo gorszym niż niefrasobliwość…
Dobrze, że nastolatki mają sprawnego i znanego adwokata. A my mamy przykład do czego prowadzić może bezkarność na szczytach władzy…
Jan Filip Libicki