Wojna, która obnażyła wiele kłamstw
Od ponad 270 dni trwa wojna za naszą wschodnią granicą, jednak to nie tylko wojna między Rosją a Ukrainą, to przede wszystkim wojna o niepodległość Europy. Konflikt okrutnie obnażył wiele kłamstw, wyrywając bezlitośnie wielu ludzi ze snu niczym z Matrixa. Wojna pokazała przede wszystkim, kto w dalszym ciągu układa się z Putinem? Kto ceni sobie bardziej ropę i gaz niż życie ludzi? Kto jest gotów na pierwszym miejscu postawić interesy ponad ludzkie życie, dobro i prawdę.
Gdy rozpoczął się konflikt na Ukrainie ludzie masowo zaczęli uciekać na zachód, w naturalny sposób pierwszym przystankiem była Polska. Pamiętam jak ludzie dookoła mnie mówili, że to kwestia czasu aż Rosyjska flaga zawiśnie we Lwowie, a na wschodniej granicy będziemy słyszeć rosyjskie спасибо(spasiba). Mimo beznadziejnej sytuacji w jakiej znalazła się Ukraina, Polska jako pierwsza rzuciła się do pomocy. Nie mówię tutaj o działaniach rządu, choć te nastąpiły praktycznie natychmiastowo, to pierwsi pomocy zaczęli udzielać zwykli mieszkańcy, otwierając swoje domy i gospodarstwa. Pamiętam jak z Piły, w której mieszkam prywatni przedsiębiorcy wysyłali na granicę busy by przywieźć do wcześniej przygotowanych lokali uchodźców. Rozpierała mnie wtedy duma, widząc zaangażowanie i zjednoczenie zwykłych mieszkańców. Nie zapomnę nigdy widoku dzieci z rodzin zastępczych, które dzięki pomocy wielu osób udało nam się umieścić w internacie Zespołu Szkół im. Józefa Nojego w Czarnkowie. Łzy cisnęły mi się do oczu, gdy opowiadały o tym jak na ich oczach ginęli ich bliscy. Jak nerwowo jedna z dziewczynek ściskając coraz mocniej trzymanego w swoich małych dłoniach misia mówiła o bombach spadających tuż obok, gdy uciekała ze swojego domu. To co zobaczyłam i usłyszałam sprawiło, że pękało mi serce. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że Ukrainie zostały już tylko dni a może tygodnie. Jednak jako Rząd Rzeczpospolitej nie przyjęliśmy tego do wiadomości. Myślę, że w nasze DNA doskonale pamięta co znaczy być porzuconym przez sojuszników, którzy obiecali pomóc, a tego nie uczynili. Podjęliśmy szereg działań mający pomóc Ukrainie zarówno ekonomicznie i militarnie. Gdy udało się nam wysłać na Ukrainę pierwsze wsparcie militarne wiedziałam, że to właściwy kierunek. Dziś wysłane przez nas uzbrojenie wycenia się na dwa miliardy dolarów.
Zachód liczył na Putina
Jakież zdziwienie było, gdy państwa zachodnie zwłaszcza Niemcy i Francja wyraziły swoje zatroskanie losem Ukrainy i potępienie działań Putina i to wszystko. Chcieli zrobić dokładnie to samo, co w 1939 roku Polsce, licząc, że sytuacja się powtórzy, mając nadzieję, że tak szybko jak kiedyś została podbita Polska i 2014 roku anektowany Krym, tak samo szybko zniknie z map świata Ukraina. Kiedy to się działo nie chciałam wierzyć. Myślałam „dlaczego nie pomagają? Dlaczego obietnice przekazania broni przez Niemcy tak długo nie są realizowane?”. Dzisiaj już świat wie, dlaczego. Brytyjski dziennik „The Telegraph” wyjaśnił sprawę opisując, że Francja i Niemcy uzbroiły Rosję w broń i sprzęt wojskowy warty 273 mln euro – i to mimo embarga. Luka w embargu wynika z tzw. „klauzuli dziadka”, a także reguły „podwójnego przeznaczenia”. Pierwszą z powyższych zablokowano dopiero 8 kwietnia. Do tego czasu Francja sprzedawała broń, bomby, rakiety, torpedy, ale także sprzęt taki, jak kamery na podczerwień do ponad tysiąca rosyjskich czołgów, a także systemy nawigacyjne do śmigłowców. Luki prawne pozwalające na taki proceder zostały dopiero zablokowane po protestach Polski i krajów bałtyckich. Oznacza to, że Rosjanie zabijali Ukraińskich cywili, kobiety i dzieci oraz żołnierzy Niemiecką i Francuską bronią. Czy to nie jest chore? Z jednej strony oficjalnie potępiają atak na Ukrainę z drugiej aktywnie wspiera Rosję i pomaga zabijać ukraińską ludność, to hipokryzja najwyższej klasy. To jednak nie koniec biznesów z kremlowskim reżimem, spójrzmy na największe putinowskie projekty, kto w nich bierze udział. Arktyczny LNG2 – udziałowcy z Francji, Vostok Oil – udziałowcy z Holandii, Amurski Zakład Przetwórstwa Gazu – z Włoch, Zakład Przetwórstwa Gazu w Ust-Luga – Gazprom i Niemcy. Państwa UE jak widać cenią sobie bardziej własną wygodę niż życie ukraińskich dzieci. Tutaj pojawia się pewne ważne hasło „Praworządność”. Gdzie są teraz wszyscy głośno wykrzykujący hasła dotyczące praworządności? Dlaczego fundusze europejskie nie są wstrzymane krajom wspierającym Kreml? Odpowiedź jest dość prosta, praworządność nigdy nie miała większego znaczenia dla jakiegokolwiek unijnego komisarza czy kraju wewnątrz Unii Europejskiej. Zawsze liczyły się interesy i szerokorozumiany biznes. Jednak tej prawdy nie usłyszymy w mediach za często, lepiej mówić, że trwają rozmowy, że z jakiejś przyczyny nie można wysłać broni na Ukrainę. Niż postawić kawę na ławę, mówiąc w prosto z mostu, że mamy interesy z Putinem, dlatego Ukraina nie dostała broni, amunicji, ciężkiego sprzętu. Oczywiście ani Niemcy, ani Francja nie przyznają się do tego, bo to skutkowałoby szybką utratą stanowiska, a nawet władzy.
Jak zatem wygląda propaganda w Rosji?
Co myślą Rosyjscy żołnierze znajdujący się na froncie? Czy wiedzą, że państwa zachodniej europy są mocnym filarem ich machiny wojennej? Jak podaje Viacheslav Zarutskii, Rosjanin, prowadzący popularny kanał na polskim YouTube, są rozgoryczeni. Jednak nie chodzi tutaj o ich los, czy też o to, że lada moment mogą zginąć. Oni chcą krwi, nie przyjmują do wiadomości oddania Chersonia, a przynajmniej ta część, którą cytuje Viacheslav.
„Aby przetrwać, Rosja potrzebuje przejścia do wojny totalnej. Zorganizować polowanie na wrogów, ich wspólników itp. za granicą. Zatrudnić sprawców do tych zadań. Jest ich mnóstwo. Już jesteśmy dla nich orkami, nie będziemy lepsi. Jeśli nie możemy wygrać technologicznie w danej chwili, możemy zadać terror. Nie mówię o broni atomowej, mówię o naszych możliwościach”.
Inny żołnierz tak komentuje sytuacje
„Dlatego uważam za słuszne całkowite zerwanie stosunków dyplomatycznych ze wszystkimi krajami, które są członkami NATO”.
Nie inaczej wygląda sytuacja w śród ludności cywilnej. Jakiś czas temu, usłyszałam newsa, że w Kaliningradzie mają już dość wojny, że ludzie przez sankcje są tam na wykończeniu. Nic jednak bardziej mylnego. Tak jak propaganda na zachodzie nie chętnie będzie mówić o współpracy europejskich potentatów z Rosją, tak propaganda rosyjska nie przyzna się, że dalej współpracuje z zachodnimi krajami. Bombarduje się ludzi sloganami o złym NATO, dobrym Putinie i dzielnych żołnierzach bohatersko walczących na Ukrainie. Z resztą pozwolę sobie zacytować wypowiedzi mieszkańców Kaliningradu.
„W imię likwidacji faszyzmu jesteśmy gotowi go tolerować(wzrost cen i sankcje). Tolerowaliśmy więcej niż to”.
„Jestem patriotkom swojego kraju, stanowcze NIE dla nazizmu i faszyzmu(mowa o Ukrainie)”.
„Chcą nas Rosjan we wszystkim ograniczyć, bo jesteśmy jak kość w gardle. Oni całe życie nie lubili Rosji, bo Rosja jest silna a oni nie lubią silnych”.
To tylko pokazuje, że konflikt zbrojny na Ukrainie, jest jednym z pierwszych, który na taką skalę przestał dotyczyć tylko samej wojny. To starcie ma niejedno pole bitwy. Równie zacięta i dramatyczna wojna toczy się w socialmediach i mediach, także na arenie dyplomatycznej i sferze biznesowej. Dobro i prawda przestają odgrywać istotną rolę, kiedy do gry wchodzą interesy. A tych jest więcej niż myślimy. Weźmy teraz na tapetę źródła energii takie jak gaz. Gerhard Schroeder były kanclerz Niemiec szefem Nord Stream 2 AG. Gdybyśmy prześwietlili wielu zachodnioeuropejskich polityków zobaczylibyśmy, że dziś grzeją ciepłe posadki w rosyjskich spółkach. Ciekawym zjawiskiem jest też postawa prezydenta Francji, Emanuela Macron, odbył on tysiące rozmów z Putinem, które nie powstrzymały rosyjskiego rzeźnika przed wystrzeleniem tysięcy rakiet w obiekty cywilne na Ukrainie. My Polacy pokazujemy, jak rozmawiać z Moskwą. Na początku grudnia w Łodzi planowana jest Rada Ministerialna OBWE(Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie).Tym razem bez Siergieja Ławrowa. Szef rosyjskiej dyplomacji to bliski współpracownik Władimira Putina. Latami tłumaczył zbrodnie wojenne Kremla i rozpowszechniał moskiewską propagandę. Polska, która jest organizatorem spotkania nie wpuści żadnego z objętych sankcjami putinowskich dyplomatów. W mojej ocenie, co powtarzałam wielokrotnie, należy w trybie natychmiastowym zakończyć z Rosją wszelką współpracę biznesową, zwłaszcza energetyczną, zamknąć granicę i zakończyć rozmowy, dopóki agresja będzie trwać.
Co Polska otrzymuje w zamian za wsparcie Ukrainy?
Odpowiedź jest dość prosta, jesteśmy dalej grillowani na arenie międzynarodowej. Do tego dochodzi jeszcze Europejski Zielony Ład. Ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że jego założenia skierowane są przeciwko głównie Polsce. Spróbujmy zatem odnaleźć się na osi x. Zacznijmy od KPO, które miało pomóc Polsce przeciwdziałać skutkom pandemii COVID 19. Środki miały być wsparciem dla mieszkańców przez zwiększenie konkurencyjności naszej gospodarki, usprawnienie systemu ochrony zdrowia i inwestycje w zieloną energię. Unia Europejska w postaci kilku komisarzy nie chce tych pieniędzy dać Polsce. Choć pojawiło się światełko w tunelu w postaci Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który próbuje wypracować nowe porozumienie. Jak powiedział sam Jarosław Kaczyński jesteśmy gotowi na elastyczność, ale są granice, których nie przekroczymy. Obawiam się, że komisja europejska tylko czeka na to, by poznać te granice i dowalić kolejny kamień milowy, mający za cel przekroczyć ową magiczną granicę. Wracając do Ukrainy, w zamian za pomoc, w dalszym ciągu na Polskę nakłada się sankcję, czasem mam wrażenie, że bardziej interesuje komisję europejską sprawa Polski, domniemanego braku praworządności, niż zakończenia wojny u naszego wschodniego sąsiada. W mojej ocenie, natychmiast powinno zawiesić się jakiekolwiek bez podstawne karanie naszego kraju. Jeśli jednak za nasze sądownictwo chcą karać wszystkich Polaków, to powinni też Niemców i Hiszpanów, zwłaszcza ci pierwsi mają bardziej upolityczniony system sądownictwa, niż nasz Polski. Dlaczego nie UE nie weźmie się za Hiszpanie i Niemcy? To już tłumaczyłam w innym artykule. Jest on dostępny na mojej stronie internetowej www.marta-kubiak.pl, jednak krótko wyjaśnię jeszcze raz. Wymyślono więc argument, który mówi, że Polska kultura jest gorsza od kultury europejskiej. Nasza kultura, co można rozumieć, że demokracja również, stoi na niższym poziomie niż innych państw europejskich. Tylko dlatego, że rządzi Zjednoczona Prawica a nie onuce Putina i ratlerki Olafa Sholza. Tylko przypomnę jaką lekcję kultury praktycznie całemu światu dały Niemcy w 1939 roku. Mordy na tle etnicznym i rasowym w obozach zagłady, miliony ofiar podczas całego konfliktu. No cóż, ale to Polska kultura jest gorsza. Nie wspominając, że gdy skończyła się niemiecka okupacja to rozpoczęła się rosyjska. Poradziliśmy sobie z Niemcem i Rosjaninem. Jednak to nasza kultura jest gorsza, to my możemy mniej, dlatego brak wypłaty KPO.
Innym przykładem „nagradzania” Polaków za wsparcie Ukrainy jest kolejne grzmienie Fransa Timmermansa w kwestii Zielonego Ładu. Co jednak niesie z sobą ten nowy ekologiczny porządek na naszym kontynencie? Niesie z sobą pozamykanie kopalni, stratę pracy tysięcy Polaków, odcięcie Polski od jej czarnego złota, węgla. Szkoda, że Frans nie zapoznał się z badaniami pana profesora Janusza Olejnika, że dwutlenek węgla można eliminować z atmosfery w inny sposób niż tylko zamykać kopalnie i wyłączać z obiegu samochody spalinowe. Przykładem mogą być lasy w Puszczy Noteckiej, które pochłaniają rocznie ogromne ilości CO2 z atmosfery. Weźmy Nadleśnictwo Potrzebowice, położone na skraju puszczy, w malowniczej gminie Wieleń. Powstała tam specjalistyczna wieża pomiarowa, która, mówiąc w dużym uproszczeniu, dokładnie bada procesy zachodzące w powietrzu. Okazuje się, że 1 hektar lasu jest w stanie rocznie pochłonąć 20 ton dwutlenku węgla. Jednak taka produktywność nie dotyczy wszystkich drzew, a tylko tych w odpowiednim wieku. Drzewa bardzo młode i bardzo stare nie są tak skuteczne jak te w okresie swojej największej aktywności, która następuje w przedziale 40-80 lat. Oznacza to, że przy odpowiedniej gospodarce leśnej jesteśmy w stanie wyłapać z atmosfery bardzo duże ilości CO2, co powinno też mieć wpływ na limity związane z zakupem uprawnień i mechanizmów związanych z ETS. Tu jednak wspaniały Frans chce obdarzyć nas kolejną nagrodą. Nie dość, że udaje, że badania wielu europejskich czołowych naukowców w tym Janusza Olejnika nie istnieją – czyżby kolidowało to z jego światopoglądem i interesem firm, które wspiera? To jeszcze bezczelnie chce w ramach Zielonego Ładu doprowadzić do zamknięcia 10% lasów w naszym kraju, które będą miały zostać objęte tzw. ścisłą ochroną, czyli zakazem jakiejkolwiek ingerencji człowieka. Należy zaznaczyć, że stare drzewa więcej emitują CO2 niż go pochłaniają, co sprawi, że pomysł niwelowania w naturalny sposób dwutlenku węgla z atmosfery zostanie znacznie utrudniony. Podsumowując nie ważne, że na Ukrainie toczy się wojna, że wielu mieszkańców starego kontynentu może mieć problemy z energią, transportem, utratą pracy. Nie ważne, że życie wielu ludzi stanie się drastycznie droższe, dla Timmermansa istotne jest to, że wyemitujemy minimalnie mniej CO2. Cenę tego praktycznie niemającego znaczenia obniżenia dwutlenku węgla będzie ogromne podniesienie kosztów życia wszystkich europejczyków w tym głównie polaków. Może najpierw warto wziąć się za kraje, które naprawdę dużo CO2 emitują przykładowo Chiny czy Indie? Co zatem powinniśmy zrobić? Tak jak pisałam już w wielu wcześniejszych artykułach w mojej ocenie należy jak najszybciej opuścić mechanizm ETS, kontynuować rozwój naszych kopalni i inwestować w węgiel, przy jednoczesnym odpowiednim prowadzeniu gospodarki leśnej związanym z maksymalizowaniem drzewostanu o odpowiedniej produktywności.
Jak widać Polska mimo swojego potężnego zaangażowania w wojnę na Ukrainie, wsparcia naszych wschodnich sąsiadów, ciągle jest poniewierana przez europejskie pseudo elity. Wstrzymywane jest KPO, nasza energetyka dobijana jest Zielonym Ładem i beznadziejnymi Eko założeniami Unii Europejskiej. Krzyczy się wszędzie, że w Polsce nie ma praworządności. Czym jednak jest ta „praworządność?”. Pod to słowo można podpiąć zupełnie wszystko. Na podstawie jednego nieprecyzyjnego słowa szkaluje się nasz kraj i grilluje Polskę na arenie międzynarodowej. Nasi euro posłowie błagają UE by Polsce nie przyznawać środków, proszą by karać nasz kraj. Przytoczę niektóre z przykładów.
“Czekamy na taką aktywność Komisji Europejskiej jaką widzieliśmy przy ratowaniu Białowieży, bo nadal jesteśmy świadkami zniszczeń takich jak Przekop Mierzei Wiślanej, przedłużenie Komisji Turowa(…)”
-Róża Thun Polska 2050 (była w PO)
“Ani jedno euro, ani jedno euro nie może trafić w ręce Kaczyńskiego, Orbana na wzmacnianie ich antydemokratycznego systemu, bo to tak jakby dawać zapałki dzieciom te pieniądze muszą za to trafić i musi to wybrzmieć bardzo mocno i wyraźnie w ręce organizacji pozarządowych, wolnych mediów, obywateli i obywatelek tych krajów, które tak dzielnie walczą dzisiaj o demokracje i ten sygnał musimy dzisiaj mocno i wyraźnie wysłać do Polski, Węgier i wszystkich innych (…) “
-Robert Biedroń Lewica
To już Targowica? Czy może coś gorszego? Gdzie potrzebna tak naszemu krajowi jedność zwłaszcza w obliczu tak poważnego konfliktu jak ten na Ukrainie?
Na szczęście są kraje, które dostrzegają nasz wkład w wojnę na Ukrainie i działania jakie prowadzimy wewnątrz Unii Europejskiej. Są to oczywiście kraje bałtyckie, do których w ostatnim czasie dołączyła Finlandia. Sama premier Sanna Marin oceniła, że Polska robi więcej, niż powinna, by wesprzeć Ukrainę, w tym pomagając uchodźcom i pomagając innym we wsparciu. Są to ważne słowa, które nabierają wartości w tym szczególnym czasie.
Na ilu frontach walczy dzisiaj Polska?
Frontów, na których walczymy jest bardzo dużo. Zaczynając od pomocy Ukrainie, musimy dojść do kwestii związanych z systemem ETS, który drastycznie wpływa na wzrosty cen energii i w pewien sposób też na wysoką inflację. W mojej ocenie, gdyby odpuścić ETS, a teraz mamy do tego dogodne warunki, moglibyśmy znacząco obniżyć rachunki w domach, przedsiębiorstwach i instytucjach. Można powiedzieć, że to front, na którym zmagamy się z Fransem Timmermansem i jego „eko odlotem”. Kolejnym jest spór dotyczący KPO i naszej suwerenności, to walka z podwójnymi standardami Unii Europejskiej i niesprawiedliwością komisarzy. W mojej ocenie to trzy główne fronty, na których toczymy bój polityczno-gospodarczy z elementami militarnego. Gdyby wyeliminować zagrożenia związane z wojną na Ukrainie, ETS, czy KPO dziś Polska byłaby w zupełnie innym miejscu. Mielibyśmy sytuację, w której nasi mieszkańcy odczuwali, że sytuacja się z każdym rokiem poprawia. Jest więcej pieniędzy, produkty na sklepowych półkach są w przystępnych cenach a paliwo i transport jest po prostu tani. Niestety nowoczesna wojna to nie tylko strzelanie do siebie nawzajem gdzieś na linii frontu. Dziś wojna przeniosła się do świata, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy, toczy się w zaciszu politycznych gabinetów, mediach i socialmediach. By wygrać potrzeba żołnierzy, mających świadomość złożoności otaczającego nas świata. Ponieważ tam rozgrywa się konflikt, na pierwszy rzut oka mniej krwawy, jednak równie brutalny niosący konsekwencje dla całych narodów.
Marta Kubiak
Wojna, która obnażyła wiele kłamstw
Od ponad 270 dni trwa wojna za naszą wschodnią granicą, jednak to nie tylko wojna między Rosją a Ukrainą, to przede wszystkim wojna o niepodległość Europy. Konflikt okrutnie obnażył wiele kłamstw, wyrywając bezlitośnie wielu ludzi ze snu niczym z Matrixa. Wojna pokazała przede wszystkim, kto w dalszym ciągu układa się z Putinem? Kto ceni sobie bardziej ropę i gaz niż życie ludzi? Kto jest gotów na pierwszym miejscu postawić interesy ponad ludzkie życie, dobro i prawdę.
Gdy rozpoczął się konflikt na Ukrainie ludzie masowo zaczęli uciekać na zachód, w naturalny sposób pierwszym przystankiem była Polska. Pamiętam jak ludzie dookoła mnie mówili, że to kwestia czasu aż Rosyjska flaga zawiśnie we Lwowie, a na wschodniej granicy będziemy słyszeć rosyjskie спасибо(spasiba). Mimo beznadziejnej sytuacji w jakiej znalazła się Ukraina, Polska jako pierwsza rzuciła się do pomocy. Nie mówię tutaj o działaniach rządu, choć te nastąpiły praktycznie natychmiastowo, to pierwsi pomocy zaczęli udzielać zwykli mieszkańcy, otwierając swoje domy i gospodarstwa. Pamiętam jak z Piły, w której mieszkam prywatni przedsiębiorcy wysyłali na granicę busy by przywieźć do wcześniej przygotowanych lokali uchodźców. Rozpierała mnie wtedy duma, widząc zaangażowanie i zjednoczenie zwykłych mieszkańców. Nie zapomnę nigdy widoku dzieci z rodzin zastępczych, które dzięki pomocy wielu osób udało nam się umieścić w internacie Zespołu Szkół im. Józefa Nojego w Czarnkowie. Łzy cisnęły mi się do oczu, gdy opowiadały o tym jak na ich oczach ginęli ich bliscy. Jak nerwowo jedna z dziewczynek ściskając coraz mocniej trzymanego w swoich małych dłoniach misia mówiła o bombach spadających tuż obok, gdy uciekała ze swojego domu. To co zobaczyłam i usłyszałam sprawiło, że pękało mi serce. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że Ukrainie zostały już tylko dni a może tygodnie. Jednak jako Rząd Rzeczpospolitej nie przyjęliśmy tego do wiadomości. Myślę, że w nasze DNA doskonale pamięta co znaczy być porzuconym przez sojuszników, którzy obiecali pomóc, a tego nie uczynili. Podjęliśmy szereg działań mający pomóc Ukrainie zarówno ekonomicznie i militarnie. Gdy udało się nam wysłać na Ukrainę pierwsze wsparcie militarne wiedziałam, że to właściwy kierunek. Dziś wysłane przez nas uzbrojenie wycenia się na dwa miliardy dolarów.
Zachód liczył na Putina
Jakież zdziwienie było, gdy państwa zachodnie zwłaszcza Niemcy i Francja wyraziły swoje zatroskanie losem Ukrainy i potępienie działań Putina i to wszystko. Chcieli zrobić dokładnie to samo, co w 1939 roku Polsce, licząc, że sytuacja się powtórzy, mając nadzieję, że tak szybko jak kiedyś została podbita Polska i 2014 roku anektowany Krym, tak samo szybko zniknie z map świata Ukraina. Kiedy to się działo nie chciałam wierzyć. Myślałam „dlaczego nie pomagają? Dlaczego obietnice przekazania broni przez Niemcy tak długo nie są realizowane?”. Dzisiaj już świat wie, dlaczego. Brytyjski dziennik „The Telegraph” wyjaśnił sprawę opisując, że Francja i Niemcy uzbroiły Rosję w broń i sprzęt wojskowy warty 273 mln euro – i to mimo embarga. Luka w embargu wynika z tzw. „klauzuli dziadka”, a także reguły „podwójnego przeznaczenia”. Pierwszą z powyższych zablokowano dopiero 8 kwietnia. Do tego czasu Francja sprzedawała broń, bomby, rakiety, torpedy, ale także sprzęt taki, jak kamery na podczerwień do ponad tysiąca rosyjskich czołgów, a także systemy nawigacyjne do śmigłowców. Luki prawne pozwalające na taki proceder zostały dopiero zablokowane po protestach Polski i krajów bałtyckich. Oznacza to, że Rosjanie zabijali Ukraińskich cywili, kobiety i dzieci oraz żołnierzy Niemiecką i Francuską bronią. Czy to nie jest chore? Z jednej strony oficjalnie potępiają atak na Ukrainę z drugiej aktywnie wspiera Rosję i pomaga zabijać ukraińską ludność, to hipokryzja najwyższej klasy. To jednak nie koniec biznesów z kremlowskim reżimem, spójrzmy na największe putinowskie projekty, kto w nich bierze udział. Arktyczny LNG2 – udziałowcy z Francji, Vostok Oil – udziałowcy z Holandii, Amurski Zakład Przetwórstwa Gazu – z Włoch, Zakład Przetwórstwa Gazu w Ust-Luga – Gazprom i Niemcy. Państwa UE jak widać cenią sobie bardziej własną wygodę niż życie ukraińskich dzieci. Tutaj pojawia się pewne ważne hasło „Praworządność”. Gdzie są teraz wszyscy głośno wykrzykujący hasła dotyczące praworządności? Dlaczego fundusze europejskie nie są wstrzymane krajom wspierającym Kreml? Odpowiedź jest dość prosta, praworządność nigdy nie miała większego znaczenia dla jakiegokolwiek unijnego komisarza czy kraju wewnątrz Unii Europejskiej. Zawsze liczyły się interesy i szerokorozumiany biznes. Jednak tej prawdy nie usłyszymy w mediach za często, lepiej mówić, że trwają rozmowy, że z jakiejś przyczyny nie można wysłać broni na Ukrainę. Niż postawić kawę na ławę, mówiąc w prosto z mostu, że mamy interesy z Putinem, dlatego Ukraina nie dostała broni, amunicji, ciężkiego sprzętu. Oczywiście ani Niemcy, ani Francja nie przyznają się do tego, bo to skutkowałoby szybką utratą stanowiska, a nawet władzy.
Jak zatem wygląda propaganda w Rosji?
Co myślą Rosyjscy żołnierze znajdujący się na froncie? Czy wiedzą, że państwa zachodniej europy są mocnym filarem ich machiny wojennej? Jak podaje Viacheslav Zarutskii, Rosjanin, prowadzący popularny kanał na polskim YouTube, są rozgoryczeni. Jednak nie chodzi tutaj o ich los, czy też o to, że lada moment mogą zginąć. Oni chcą krwi, nie przyjmują do wiadomości oddania Chersonia, a przynajmniej ta część, którą cytuje Viacheslav.
„Aby przetrwać, Rosja potrzebuje przejścia do wojny totalnej. Zorganizować polowanie na wrogów, ich wspólników itp. za granicą. Zatrudnić sprawców do tych zadań. Jest ich mnóstwo. Już jesteśmy dla nich orkami, nie będziemy lepsi. Jeśli nie możemy wygrać technologicznie w danej chwili, możemy zadać terror. Nie mówię o broni atomowej, mówię o naszych możliwościach”.
Inny żołnierz tak komentuje sytuacje
„Dlatego uważam za słuszne całkowite zerwanie stosunków dyplomatycznych ze wszystkimi krajami, które są członkami NATO”.
Nie inaczej wygląda sytuacja w śród ludności cywilnej. Jakiś czas temu, usłyszałam newsa, że w Kaliningradzie mają już dość wojny, że ludzie przez sankcje są tam na wykończeniu. Nic jednak bardziej mylnego. Tak jak propaganda na zachodzie nie chętnie będzie mówić o współpracy europejskich potentatów z Rosją, tak propaganda rosyjska nie przyzna się, że dalej współpracuje z zachodnimi krajami. Bombarduje się ludzi sloganami o złym NATO, dobrym Putinie i dzielnych żołnierzach bohatersko walczących na Ukrainie. Z resztą pozwolę sobie zacytować wypowiedzi mieszkańców Kaliningradu.
„W imię likwidacji faszyzmu jesteśmy gotowi go tolerować(wzrost cen i sankcje). Tolerowaliśmy więcej niż to”.
„Jestem patriotkom swojego kraju, stanowcze NIE dla nazizmu i faszyzmu(mowa o Ukrainie)”.
„Chcą nas Rosjan we wszystkim ograniczyć, bo jesteśmy jak kość w gardle. Oni całe życie nie lubili Rosji, bo Rosja jest silna a oni nie lubią silnych”.
To tylko pokazuje, że konflikt zbrojny na Ukrainie, jest jednym z pierwszych, który na taką skalę przestał dotyczyć tylko samej wojny. To starcie ma niejedno pole bitwy. Równie zacięta i dramatyczna wojna toczy się w socialmediach i mediach, także na arenie dyplomatycznej i sferze biznesowej. Dobro i prawda przestają odgrywać istotną rolę, kiedy do gry wchodzą interesy. A tych jest więcej niż myślimy. Weźmy teraz na tapetę źródła energii takie jak gaz. Gerhard Schroeder były kanclerz Niemiec szefem Nord Stream 2 AG. Gdybyśmy prześwietlili wielu zachodnioeuropejskich polityków zobaczylibyśmy, że dziś grzeją ciepłe posadki w rosyjskich spółkach. Ciekawym zjawiskiem jest też postawa prezydenta Francji, Emanuela Macron, odbył on tysiące rozmów z Putinem, które nie powstrzymały rosyjskiego rzeźnika przed wystrzeleniem tysięcy rakiet w obiekty cywilne na Ukrainie. My Polacy pokazujemy, jak rozmawiać z Moskwą. Na początku grudnia w Łodzi planowana jest Rada Ministerialna OBWE(Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie).Tym razem bez Siergieja Ławrowa. Szef rosyjskiej dyplomacji to bliski współpracownik Władimira Putina. Latami tłumaczył zbrodnie wojenne Kremla i rozpowszechniał moskiewską propagandę. Polska, która jest organizatorem spotkania nie wpuści żadnego z objętych sankcjami putinowskich dyplomatów. W mojej ocenie, co powtarzałam wielokrotnie, należy w trybie natychmiastowym zakończyć z Rosją wszelką współpracę biznesową, zwłaszcza energetyczną, zamknąć granicę i zakończyć rozmowy, dopóki agresja będzie trwać.
Co Polska otrzymuje w zamian za wsparcie Ukrainy?
Odpowiedź jest dość prosta, jesteśmy dalej grillowani na arenie międzynarodowej. Do tego dochodzi jeszcze Europejski Zielony Ład. Ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że jego założenia skierowane są przeciwko głównie Polsce. Spróbujmy zatem odnaleźć się na osi x. Zacznijmy od KPO, które miało pomóc Polsce przeciwdziałać skutkom pandemii COVID 19. Środki miały być wsparciem dla mieszkańców przez zwiększenie konkurencyjności naszej gospodarki, usprawnienie systemu ochrony zdrowia i inwestycje w zieloną energię. Unia Europejska w postaci kilku komisarzy nie chce tych pieniędzy dać Polsce. Choć pojawiło się światełko w tunelu w postaci Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który próbuje wypracować nowe porozumienie. Jak powiedział sam Jarosław Kaczyński jesteśmy gotowi na elastyczność, ale są granice, których nie przekroczymy. Obawiam się, że komisja europejska tylko czeka na to, by poznać te granice i dowalić kolejny kamień milowy, mający za cel przekroczyć ową magiczną granicę. Wracając do Ukrainy, w zamian za pomoc, w dalszym ciągu na Polskę nakłada się sankcję, czasem mam wrażenie, że bardziej interesuje komisję europejską sprawa Polski, domniemanego braku praworządności, niż zakończenia wojny u naszego wschodniego sąsiada. W mojej ocenie, natychmiast powinno zawiesić się jakiekolwiek bez podstawne karanie naszego kraju. Jeśli jednak za nasze sądownictwo chcą karać wszystkich Polaków, to powinni też Niemców i Hiszpanów, zwłaszcza ci pierwsi mają bardziej upolityczniony system sądownictwa, niż nasz Polski. Dlaczego nie UE nie weźmie się za Hiszpanie i Niemcy? To już tłumaczyłam w innym artykule. Jest on dostępny na mojej stronie internetowej www.marta-kubiak.pl, jednak krótko wyjaśnię jeszcze raz. Wymyślono więc argument, który mówi, że Polska kultura jest gorsza od kultury europejskiej. Nasza kultura, co można rozumieć, że demokracja również, stoi na niższym poziomie niż innych państw europejskich. Tylko dlatego, że rządzi Zjednoczona Prawica a nie onuce Putina i ratlerki Olafa Sholza. Tylko przypomnę jaką lekcję kultury praktycznie całemu światu dały Niemcy w 1939 roku. Mordy na tle etnicznym i rasowym w obozach zagłady, miliony ofiar podczas całego konfliktu. No cóż, ale to Polska kultura jest gorsza. Nie wspominając, że gdy skończyła się niemiecka okupacja to rozpoczęła się rosyjska. Poradziliśmy sobie z Niemcem i Rosjaninem. Jednak to nasza kultura jest gorsza, to my możemy mniej, dlatego brak wypłaty KPO.
Innym przykładem „nagradzania” Polaków za wsparcie Ukrainy jest kolejne grzmienie Fransa Timmermansa w kwestii Zielonego Ładu. Co jednak niesie z sobą ten nowy ekologiczny porządek na naszym kontynencie? Niesie z sobą pozamykanie kopalni, stratę pracy tysięcy Polaków, odcięcie Polski od jej czarnego złota, węgla. Szkoda, że Frans nie zapoznał się z badaniami pana profesora Janusza Olejnika, że dwutlenek węgla można eliminować z atmosfery w inny sposób niż tylko zamykać kopalnie i wyłączać z obiegu samochody spalinowe. Przykładem mogą być lasy w Puszczy Noteckiej, które pochłaniają rocznie ogromne ilości CO2 z atmosfery. Weźmy Nadleśnictwo Potrzebowice, położone na skraju puszczy, w malowniczej gminie Wieleń. Powstała tam specjalistyczna wieża pomiarowa, która, mówiąc w dużym uproszczeniu, dokładnie bada procesy zachodzące w powietrzu. Okazuje się, że 1 hektar lasu jest w stanie rocznie pochłonąć 20 ton dwutlenku węgla. Jednak taka produktywność nie dotyczy wszystkich drzew, a tylko tych w odpowiednim wieku. Drzewa bardzo młode i bardzo stare nie są tak skuteczne jak te w okresie swojej największej aktywności, która następuje w przedziale 40-80 lat. Oznacza to, że przy odpowiedniej gospodarce leśnej jesteśmy w stanie wyłapać z atmosfery bardzo duże ilości CO2, co powinno też mieć wpływ na limity związane z zakupem uprawnień i mechanizmów związanych z ETS. Tu jednak wspaniały Frans chce obdarzyć nas kolejną nagrodą. Nie dość, że udaje, że badania wielu europejskich czołowych naukowców w tym Janusza Olejnika nie istnieją – czyżby kolidowało to z jego światopoglądem i interesem firm, które wspiera? To jeszcze bezczelnie chce w ramach Zielonego Ładu doprowadzić do zamknięcia 10% lasów w naszym kraju, które będą miały zostać objęte tzw. ścisłą ochroną, czyli zakazem jakiejkolwiek ingerencji człowieka. Należy zaznaczyć, że stare drzewa więcej emitują CO2 niż go pochłaniają, co sprawi, że pomysł niwelowania w naturalny sposób dwutlenku węgla z atmosfery zostanie znacznie utrudniony. Podsumowując nie ważne, że na Ukrainie toczy się wojna, że wielu mieszkańców starego kontynentu może mieć problemy z energią, transportem, utratą pracy. Nie ważne, że życie wielu ludzi stanie się drastycznie droższe, dla Timmermansa istotne jest to, że wyemitujemy minimalnie mniej CO2. Cenę tego praktycznie niemającego znaczenia obniżenia dwutlenku węgla będzie ogromne podniesienie kosztów życia wszystkich europejczyków w tym głównie polaków. Może najpierw warto wziąć się za kraje, które naprawdę dużo CO2 emitują przykładowo Chiny czy Indie? Co zatem powinniśmy zrobić? Tak jak pisałam już w wielu wcześniejszych artykułach w mojej ocenie należy jak najszybciej opuścić mechanizm ETS, kontynuować rozwój naszych kopalni i inwestować w węgiel, przy jednoczesnym odpowiednim prowadzeniu gospodarki leśnej związanym z maksymalizowaniem drzewostanu o odpowiedniej produktywności.
Jak widać Polska mimo swojego potężnego zaangażowania w wojnę na Ukrainie, wsparcia naszych wschodnich sąsiadów, ciągle jest poniewierana przez europejskie pseudo elity. Wstrzymywane jest KPO, nasza energetyka dobijana jest Zielonym Ładem i beznadziejnymi Eko założeniami Unii Europejskiej. Krzyczy się wszędzie, że w Polsce nie ma praworządności. Czym jednak jest ta „praworządność?”. Pod to słowo można podpiąć zupełnie wszystko. Na podstawie jednego nieprecyzyjnego słowa szkaluje się nasz kraj i grilluje Polskę na arenie międzynarodowej. Nasi euro posłowie błagają UE by Polsce nie przyznawać środków, proszą by karać nasz kraj. Przytoczę niektóre z przykładów.
“Czekamy na taką aktywność Komisji Europejskiej jaką widzieliśmy przy ratowaniu Białowieży, bo nadal jesteśmy świadkami zniszczeń takich jak Przekop Mierzei Wiślanej, przedłużenie Komisji Turowa(…)”
-Róża Thun Polska 2050 (była w PO)
“Ani jedno euro, ani jedno euro nie może trafić w ręce Kaczyńskiego, Orbana na wzmacnianie ich antydemokratycznego systemu, bo to tak jakby dawać zapałki dzieciom te pieniądze muszą za to trafić i musi to wybrzmieć bardzo mocno i wyraźnie w ręce organizacji pozarządowych, wolnych mediów, obywateli i obywatelek tych krajów, które tak dzielnie walczą dzisiaj o demokracje i ten sygnał musimy dzisiaj mocno i wyraźnie wysłać do Polski, Węgier i wszystkich innych (…) “
-Robert Biedroń Lewica
To już Targowica? Czy może coś gorszego? Gdzie potrzebna tak naszemu krajowi jedność zwłaszcza w obliczu tak poważnego konfliktu jak ten na Ukrainie?
Na szczęście są kraje, które dostrzegają nasz wkład w wojnę na Ukrainie i działania jakie prowadzimy wewnątrz Unii Europejskiej. Są to oczywiście kraje bałtyckie, do których w ostatnim czasie dołączyła Finlandia. Sama premier Sanna Marin oceniła, że Polska robi więcej, niż powinna, by wesprzeć Ukrainę, w tym pomagając uchodźcom i pomagając innym we wsparciu. Są to ważne słowa, które nabierają wartości w tym szczególnym czasie.
Na ilu frontach walczy dzisiaj Polska?
Frontów, na których walczymy jest bardzo dużo. Zaczynając od pomocy Ukrainie, musimy dojść do kwestii związanych z systemem ETS, który drastycznie wpływa na wzrosty cen energii i w pewien sposób też na wysoką inflację. W mojej ocenie, gdyby odpuścić ETS, a teraz mamy do tego dogodne warunki, moglibyśmy znacząco obniżyć rachunki w domach, przedsiębiorstwach i instytucjach. Można powiedzieć, że to front, na którym zmagamy się z Fransem Timmermansem i jego „eko odlotem”. Kolejnym jest spór dotyczący KPO i naszej suwerenności, to walka z podwójnymi standardami Unii Europejskiej i niesprawiedliwością komisarzy. W mojej ocenie to trzy główne fronty, na których toczymy bój polityczno-gospodarczy z elementami militarnego. Gdyby wyeliminować zagrożenia związane z wojną na Ukrainie, ETS, czy KPO dziś Polska byłaby w zupełnie innym miejscu. Mielibyśmy sytuację, w której nasi mieszkańcy odczuwali, że sytuacja się z każdym rokiem poprawia. Jest więcej pieniędzy, produkty na sklepowych półkach są w przystępnych cenach a paliwo i transport jest po prostu tani. Niestety nowoczesna wojna to nie tylko strzelanie do siebie nawzajem gdzieś na linii frontu. Dziś wojna przeniosła się do świata, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy, toczy się w zaciszu politycznych gabinetów, mediach i socialmediach. By wygrać potrzeba żołnierzy, mających świadomość złożoności otaczającego nas świata. Ponieważ tam rozgrywa się konflikt, na pierwszy rzut oka mniej krwawy, jednak równie brutalny niosący konsekwencje dla całych narodów.