O potrzebie powołania komisji śledczej w sprawie Falenty, Rosjan i Michała Tuska
Z całą pewnością służby Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry, mając to zeznanie W w sprawie syna Donalda Tuska, stawały by na głowie, żeby potwierdzić jego prawdziwość. Znam obu panów bo byłem w PiS. Jeśli więc nie udało się tego potwierdzić, to znaczy, że W zmyślał. Gdyby był choć cień prawdopodobieństwa, że jego zeznania chociaż częściowo są prawdziwe, już dawno obaj wymienili powyżej panowie zrobili by nie jeden, a kilka przecieków. Pytanie, czy obaj równie starannie badali zeznanie W sprzed roku, o sprzedaży taśm przez Falentę Rosjanom. Z moich informacji wynika że nie i właśnie dlatego, warto powołać komisję śledczą.
Od paru dni polska polityka żyje sprawą zeznań Marcin W. To wspólnik Marka Falenty, organizatora afery podsłuchowej.
Marcin W złożył 2 zeznania. Jedno w roku 2017, drugie w roku 2021. W pierwszym zeznał, że Falenta przekazał synowi Donalda Tuska 600 000 € w reklamówce z Biedronki. W drugim oznajmił, że Falenta sprzedał nagrania rosyjskim służbom specjalnym. Tę ostatnią informację ujawnił redaktor Grzegorz Rzeczkowski z Newsweeka. W oparciu o nią, Donald Tusk zażądał upublicznienie zeznań Marcin W, a Zbigniew Ziobro ujawnił ten fragment zeznań, który dotyczy syna byłego premiera. Jak to wszystko rozwikłać?
Po pierwsze. Trzeba się uderzyć we własne piersi. Komisję śledczą w tej sprawie, trzeba było powołać już wtedy, kiedy wybuchła afera podsłuchowa. Za rządu PO – PSL. Dziś sprawa byłaby dawno wyjaśniona i nie byłaby przedmiotem przedwczesnej kampanii wyborczej. Jeśli jednak wtedy popełniono błąd, i tej komisji nie powołano, to trzeba ją powołać dzisiaj. Dlaczego?
To po drugie. Bo na logikę, jeśli chodzi o zeznania Marcin W, wchodzą w grę 3 warianty. W pierwszym zeznający zwyczajnie bredzi. W drugim – w obu przypadkach mówi prawdę, wreszcie w trzecim – raz mówi prawdę, a raz nie. Nie przesadzam na tym etapie, kiedy w trzecim wariancie, Marcin W kłamie, a kiedy nie.
Jedno wiem – i to jest po trzecie. Z całą pewnością służby Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry, mając to zeznanie W w sprawie syna Donalda Tuska, stawały by na głowie, żeby potwierdzić jego prawdziwość. Znam obu panów bo byłem w PiS. Jeśli więc nie udało się tego potwierdzić, to znaczy, że W zmyślał. Gdyby był choć cień prawdopodobieństwa, że jego zeznania chociaż częściowo są prawdziwe, już dawno obaj wymienili powyżej panowie zrobili by nie jeden, a kilka przecieków. Pytanie, czy obaj równie starannie badali zeznanie W sprzed roku, o sprzedaży taśm przez Falentę Rosjanom. Z moich informacji wynika że nie i właśnie dlatego, warto powołać komisję śledczą. Ale żeby żadna ze stron politycznego sporu nie twierdziła, że komisja zajmuje się tylko jednym z zeznań W, niech się zajmie oboma. bo niewątpliwie, gdyby były one prawdziwe, to są najcięższego kalibru. Wreszcie po czwarte. Odrzucam wątpliwość, że prace te będą igrzyskami wyborczymi. Igrzyska wyborcze już trwają, czy ta komisja powstanie czy nie, a dla dobra państwa, przy tak poważnych oskarżeniach, ona powstać musi. Oczywiście. To nie będzie tak profesjonalna komisja jak ta pierwsza, Rywina. Bo w każdej następnej chodziło bardziej o igrzyska, niż o prawdę. Ale każda następna też, część tej prawdy nam odsłaniała.
I ta też odsłoni, a powtarzam – materia, którą ma się zajmować, dotyczy spraw naprawdę największego kalibru.