Media podają, że minister klimatu, Anna Moskwa, już 24 lutego pisała do premiera Morawieckiego, iż trzeba pilnie działać, ponieważ będziemy mieli kryzys węglowy.
I mamy. Tyle że wygląda na to, iż premier Morawiecki podjął działania stosunkowo niedawno, a nie po alarmistyczny pismach minister klimatu.
Komentarz do tego mam następujący:
Po pierwsze. Jeśli to prawda, to w każdym normalnym kraju, w takiej sytuacji, premier podałby się do dymisji. W każdym normalnym kraju…
No, ale w żadnym normalnym kraju szeregowy poseł nie decyduje jednoosobowo o tym, czy premier powinien się podać do dymisji czy nie. Więc brak dymisji premiera jest tak samo jak z tym dowodem na nie normalność sytuacji w Polsce, jak pełnia władzy nad prawie 40 milionowym krajem, spoczywająca w rękach szeregowego posła - emeryta.
Kwestia druga. Znowu mamy to samo. Otóż soc – etatyści uważają, że pieniądze po prostu są. Że w związku z tym można dowolnie wszystkim do wszystkiego dopłacać. Tym razem do węgla. Otóż nie. Jeśli cen nie reguluje rynek tylko rząd to najpierw jest chaos, a potem jest katastrofa. Właśnie mamy chaos. Katastrofa będzie, kiedy płacący podatki przedsiębiorcy – bo to z ich podatków, albo z zadłużenia państwa soc – etatyści mają te pieniądze do rozdawania – uznają, że po co prowadzić działalność gospodarczą i płacić podatki? Ci którzy mają dużo pieniędzy kupią posiadłości na Majorce i tam wyemigrują, a ci przedsiębiorcy, którzy ich nie mają uznają, że lepiej żyć z zasiłku.
To jest kolejny etap przed rządem PiS, po tym etapie, który teraz mamy, czyli chaosem.
Wreszcie kwestia ostatnia. Z tego co wiem, w rządzie właśnie trwa walka o to, kogo oskarżyć za kryzys węglowy. Walka między Jackiem Sasinem, a Mateuszem Morawieckim. I moim zdaniem tę walkę wygra Jacek Sasin. Mateusza Morawieckiego zaś czeka „węglowa dymisja”. Mimo zaklęć prezesa Kaczyńskiego, że tak się nie stanie.
Jan Filip Libicki