Wczora była rocznica Rzezi Wołyńskiej. W Warszawie odbyły się obchody z udziałem prezydenta i premiera oraz – po raz pierwszy – ambasadora Ukrainy. Wczoraj także, prezydent Ukrainy zgłosił w parlamencie ustawę o specjalnym statusie dla Polaków w jego kraju.
Przy tej okazji warto powiedzieć kilka rzeczy.
Po pierwsze: Rzeź Wołyńska, której 79 rocznicę obchodzimy była oczywistym ludobójstwem i trzeba o tym stronie ukraińskiej mówić. Ale mówić umiejętnie. Dlaczego?
Dlatego, że przeciętny Ukrainiec uważa UPA za organizację bohaterską. Za organizacje, która przede wszystkim była antysowiecką partyzantką po zakończeniu II Wojny Światowej. To mniej więcej tak – choć w dużo większej skali - jak z naszymi Wyklętymi. Dla obecnej władzy i wielu Polaków to są bohaterowie i mało wspomina się o tym, że wśród nich znalazły się też osoby, które bohaterami nie były. Jeśli się o tym pisze i mówi, to pisze o tym albo Piotr Zychowicz albo środowiska lewicowe. A przecież że takie przypadki były jest oczywiste. Tyle tylko, że ci, którzy się z Wyklętymi identyfikują, o czarniejszych stronach tej legendy nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć.
Po drugie. Warto pamiętać o sporej akcji burzenia prawosławnych cerkwi – głównie ukraińskich – na Chełmszczyźnie, pod koniec lat 30-stych ubiegłego wieku, urządzonej przez sieroty po sanacyjnym reżymie.
Oczywiście. To nie jest tak, że jeśli ktoś kogoś prześladował, albo burzył komuś cerkiew, to ten ktoś ma prawo – za kilka lat – innych przedstawicieli narodu te cerkwie burzącego zarżnąć. Nie ma prawa. Tyle tylko, że w polskiej narracji o Rzezi Wołyńskiej wynika, jakby Polacy byli zupełnie niewinni i w zasadzie ta rzeź wzięła się nie wiadomo skąd. Nie. Polacy swoje za uszami mieli, chociażby burząc te cerkwie właśnie.
Nie trzeba zresztą odwoływać się tylko do tego przypadku. Warto poczytać sobie, jak to nasz słynny hetman, Stefan Czarniecki, wydobył z miejsca pochówku ciało Bogdana Chmielnickiego – który jest przecież dla Ukraińców bohaterem – spalił je i zbezcześcił. I wreszcie po trzecie.
O Rzezi Wołyńskiej trzeba pamiętać, ale nie należy jej tak rozpamiętywać, żeby to wpłynęły na nasze relacje w obliczu zagrożenia rosyjskiego.
I trzeba pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. Że było wielu Ukraińców, którzy Polaków z tej rzezi po prostu ratowali.
senator Jan Filip Libicki