Duże zmiany w globalnym handlu. Polska może stracić nawet 0,43 proc. PKB
Cła nakładane na UE przez administrację Trumpa mogą znacząco wpłynąć na kondycję polskiej gospodarki, mimo że bezpośredni eksport z Polski do USA ma stosunkowo niewielkie rozmiary, a sama Polska odnotowuje deficyt handlowy w wymianie z tym krajem. Stany Zjednoczone są jednak drugim po Niemczech odbiorcą polskiej wartości dodanej na świecie – wskazują wyliczenia Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Eksperci ostrzegają, że wojna handlowa uderzy we wszystkie kraje ze Stanami włącznie i we wszystkie sektory.
– Stany Zjednoczone są drugim partnerem Polski, jeśli chodzi o eksport wartości dodanej, więc są naszym istotnym partnerem i rzeczywiście cła nakładane przez Stany Zjednoczone na Unię Europejską będą miały wpływ na polską gospodarkę. Te na stal i aluminium, a także w sektorze motoryzacyjnym mogą łącznie doprowadzić do spadku polskiego PKB o 0,12–0,15 proc. PKB – mówi agencji informacyjnej Newseria Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Najbardziej negatywny możliwy scenariusz, czyli cła wyłącznie na Unię Europejską w wysokości 25 proc., mógłby doprowadzić do spadku polskiego PKB o około 0,4 proc. Ten wpływ przede wszystkim będzie miał znaczenie przez kanały pośrednie, nie tylko eksport bezpośredni do Stanów Zjednoczonych, ale i inne państwa na świecie. Do USA polska wartość dodana trafia też przez Meksyk czy Kanadę.
Popyt finalny USA odpowiadał w 2023 roku za 2,6 proc. polskiego PKB i ok. 3 proc. zatrudnienia. Większość (57 proc.) tych powiązań wynika z eksportu pośredniego przez inne państwa, m.in. Niemcy, Meksyk i Kanadę. W eksporcie bezpośrednim z Polski Stany Zjednoczone są dopiero naszym ósmym partnerem. Wartość tego eksportu do USA w 2024 roku wzrosła do 12,6 mld dol. (o 6,3 proc. r/r) i stanowiło to 3,3 proc. łącznego eksportu towarów z Polski. Szczególnie istotne w wymianie handlowej są towary z sektora maszynowego oraz silniki turboodrzutowe i turbośmigłowe. Eksport usług stanowił porównywalną do eksportu towarów część wymiany handlowej – w 2023 roku Polska sprzedała USA usługi o wartości 10,4 mld dol.
– Przeanalizowaliśmy trzy scenariusze, ten, z którym mieliśmy do czynienia do 3 kwietnia, czyli cła na stal i aluminium oraz cła na Chiny w wysokości 20 proc. Drugim scenariuszem, który analizowaliśmy, jest rozszerzenie tych ceł o sektor motoryzacyjny w wysokości 25 proc., a także sytuację, w której Unia Europejska i inne państwa na świecie odpowiedziały na cła amerykańskie, w sektorze motoryzacyjnym również w wysokości 25 proc. – wyjaśnia Marek Wąsiński. – Trzeci scenariusz, gdyby Stany Zjednoczone nałożyły cła wyłącznie na Unię Europejską w wysokości 25 proc. W tym scenariuszu właśnie największe potencjalne straty polskiej gospodarki wynosiłyby 0,4 proc. PKB.
Najbardziej dotkliwy okazał się scenariusz ostrej wojny handlowej między USA a UE, w którym cła ze strony administracji Trumpa spotkałyby się z odwetem. Skutkowałoby to spadkiem PKB Polski o 0,43 proc. To skutek zakłócenia łańcuchów dostaw w wyniku ograniczeń w handlu międzynarodowym, co przełoży się na wyższe koszty produkcji i mniejszą dostępność rynków zbytu oraz pogłębienie niepewności na rynkach. Cła spowodują także ograniczenie inwestycji i eksportu polskich firm uczestniczących w globalnych łańcuchach dostaw. W pozostałych scenariuszach spadki PKB Polski są bardziej umiarkowane (od -0,11 proc. do -0,15 proc.), lecz każdy z nich wskazuje na istotny negatywny wpływ wprowadzanych ceł na polską gospodarkę.
– Najbardziej z perspektywy tych ceł, z którymi mamy obecnie do czynienia, zagrożony może być sektor wydobywczy, ale także odczuje ten wpływ między innymi sektor motoryzacyjny. Chociaż ze względu na bardziej elastyczne formy dostaw, jeśli chodzi o jego eksport, to on ucierpi w mniejszym stopniu – przewiduje kierownik zespołu gospodarki światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Skala współpracy Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi jest tak duża, że straty poniesie cała Unia. Na dobrą sprawę też Stany Zjednoczone bardzo mocno same negatywnie odczują cła, ponieważ pogarszają warunki prowadzenia biznesu, a także pogarszają warunki dla konsumentów, więc należy się spodziewać wzrostu cen w Stanach Zjednoczonych.
Trump został zaprzysiężony jako 47. prezydent USA 20 stycznia i już 4 lutego nałożył dodatkowe 10-proc. cło na import towarów z Chin (10 lutego weszły w życie działania odwetowe Chin), a miesiąc później dołożył kolejne 10-proc. taryfy. Wtedy także zaczęły obowiązywać 25-proc. cła na towary z Kanady i Meksyku, ale dwa dni później amerykańska administracja wykluczyła jednak towary spełniające wymogi USMCA, czyli umowy o wolnym handlu między USA, Kanadą i Meksykiem. Z kolei 12 marca weszły w życie 25-proc. cła na stal i aluminium, a dwa tygodnie później ogłoszono cła na sprowadzane z całego świata samochody (i prawdopodobnie ich części).
2 kwietnia Donald Trump zaprezentował listę tzw. ceł wzajemnych czy „ceł odwetowych” (reciprocal tariffs) tak, by odpowiadały stawkom celnym w imporcie partnerów. Zasadnicza stawka celna wyniosła 10 proc., jednak niektóre kraje, np. azjatyckie, zostały objęte ponadczterokrotnie wyższą stawką. W przypadku Unii Europejskiej wyniosła ona 20 proc., w przypadku Chin – 34 proc.
– Teoretycznie część produktów na rynku międzynarodowym może być tańsza, ze względu na to, że nie mogą trafić na rynek amerykański i będą szukać innych rynków zbytu. Jednak cła dotykają w dużej mierze też gospodarki chińskiej, z tej perspektywy jej nadprodukcja może być też ryzykowna dla europejskiej gospodarki. Należy więc rozważyć, na ile Unia Europejska będzie musiała chronić swój rynek przed potencjalnym zalewem tańszych produktów na rynku międzynarodowym, na przykład jeśli chodzi o stal czy aluminium – wskazuje Marek Wąsiński. – Z perspektywy wewnętrznej w Unii Europejskiej, w przypadku części produktów, zwłaszcza mniej przetworzonych, które miałyby trafiać do Stanów Zjednoczonych, możemy się spodziewać spadku ich cen, ponieważ będzie próba znalezienia popytu na te produkty w większym stopniu na innych rynkach, m.in. na rynku wewnętrznym Unii Europejskiej, ale z perspektywy zagregowanej wojna celna pomiędzy sojusznikami nie będzie korzystna dla nikogo.
Chiny już ogłosiły dodatkowe 34-proc. cła na import z USA, które wejdą w życie 10 kwietnia. W piątek rynki akcji zarówno w USA, jak i w Europie czy Azji zanotowały wyraźne spadki. Teraz inwestorzy czekają na odpowiedź UE.