Ratownicy z WOPR Rogoźno w akcji podczas mistrzostw motorowodnych

Podczas Motorowodnych Mistrzostw Europy i Polski w Rogoźnie sportowe emocje mieszały się z odpowiedzialnością. Ratownicy z WOPR Rogoźno mieli przed sobą jedno zadanie – czuwanie nad bezpieczeństwem, gdy na wodzie ścigały się najszybsze łodzie w kraju i Europie.
Rogozińskie jezioro przez dwa sierpniowe dni tętniło życiem. Zawodnicy rywalizowali w kilku klasach, a silniki łodzi ryczały tak głośno, że trudno było usłyszeć własne myśli. Każdy start oznaczał ryzyko, a tam, gdzie adrenalina i prędkość, potrzebni są ratownicy.
Oddział Miejsko-Powiatowy WOPR w Rogoźnie wystawił trzydziestoosobową załogę. Już przed zawodami przygotowano akwen – wytyczono tory, zadbano o pomost startowy i rozmieszczenie sprzętu. Na wodzie działało sześć łodzi i dwa skutery z platformami, gotowe w każdej chwili poderwać się do akcji.
– To była praca na dwa kręgi – mówi jeden z ratowników – Najbliżej toru czekali płetwonurkowie i ratownicy medyczni, dalej – wsparcie na łodziach holowniczych. Dzięki temu mogliśmy reagować natychmiast, bez względu na to, w którym miejscu toru wydarzy się wypadek.
A sytuacje wymagające interwencji rzeczywiście się zdarzyły. Były awarie silników, a także dwa poważniejsze zdarzenia – jedno na treningu i jedno podczas wyścigu. W obu przypadkach ratownicy błyskawicznie znaleźli się przy zawodnikach, dzięki czemu obyło się bez poważniejszych konsekwencji zdrowotnych.
Podczas tegorocznych mistrzostw po raz pierwszy w akcji użyto nowej łodzi Pioner Multi III. Sprzęt zdał egzamin w trudnych warunkach, a ratownicy nie kryli zadowolenia z możliwości, jakie daje większa i lepiej wyposażona jednostka.
Warto podkreślić, że nad bezpieczeństwem nie czuwali tylko ratownicy z Rogoźna. Wspierali ich koledzy z innych wielkopolskich oddziałów – udostępniając sprzęt i załogi. To dowód na to, że przy tak dużych wydarzeniach współpraca i wzajemna pomoc są kluczowe.
Atmosfera na brzegu była gorąca nie tylko od słońca i dopingu kibiców, ale też od ciągłej czujności służb. Ratownicy przyznają, że każde zawody to dla nich egzamin – nie tylko ze sprawności, ale też z koordynacji i współpracy. I choć w tym roku obyło się bez dramatycznych scen, każdy z nich wie, że obecność na wodzie to gwarancja, że sportowe emocje mogą przebiegać bezpiecznie.