Piękne. Coraz droższe
Widać kryzys na Mazurach. Nie ma żartów. Jeżeli przy obniżeniu standardów i cięciu kosztów równolegle podnosi się ceny a jednocześnie - uszczelnia system, to może oznaczać tylko to. Nie jest wesoło. Inwestorzy próbują stracić jak najmniej, oszczędzając na czym się da, bardziej pilnując swoich pracowników, a przy tym wszystkim próbując przetrwać na gęstym od konkurencji rynku.
Ciekawe. Radykalne podwyżki, np. do 60 zł za keję w Sztynorcie, nie zniechęcają. Jachtów sporo, jak zawsze. Albo więc dyktujący warunki doskonale wyczuli jak daleko mogą się posunąć, albo wiedzą że ten port wodniaków przyciągał będzie zawsze...
W Mikołajkach jeszcze drożej. Bo o połowę niższa cena cumowania to zmyłka. Dodatkowo płacimy za wc (2 zł), prąd (15 zł), mycie naczyń (3 zł), opróżnienie jachtowej toalety (10 zł). Przy 5-osobowej załodze oznacza to jakieś... 85 zł...
Będzie drożej? Będzie.
Będzie mniej demokratycznie? Będzie.
Zamożniejsi żeglarze będą sobie pozwalali na przybicie do symbolicznej Wioski Żeglarskiej (dając zarobić PZŻ-owi i spółce będącej operatorem portu), a gorzej sytuowani będą cumowali w przysłowiowych krzakach albo na tanich polach biwakowych gdzie infrastrukturę turystyczną w wersji prowizorka-partyzantka zapewniają wytrwali dzierżawcy starający się przez lipiec i sierpień zarobić na pozostałych 10 ciężkich mazurskich miesięcy.
Wtedy każdy będzie na swoim miejscu...
źródło: http://www.paluszkiewicz.com.pl/