Dogtrekking
Wiosenne słońce mimo (wciąż!) niskich temperatur zachęcają do spacerów, treningów i nauki. Moje psy z pełnym entuzjazmem ruszyły w trasę którą ja „dwunóg” musiałam przebyć kilkakrotnie. Prawdziwym pasjonatem tego sportu jest Boy i maszerowanie z nim jest prawdziwą przyjemnością. Na początku treningów – nauczony chodzenia przy nodze – nie mógł zrozumieć dlaczego w DT oczekuję od niego innego zachowania. Teraz już doskonale wie, że gdy zakładamy szelki i biorę kije to spacer będzie inny…bardziej wyczynowy.
Dogtrekking jest sportem bardzo popularnym i podczas zawodów na trasie można spotkać różne psy, różnych ras i wielkości. Niezmiernie podziw i szacunek budzi suczka „Kraksa” która po wypadku ma porażenie kończyn tylnych i posługując sie tylko przednimi łapami (tylne na specjalnym wózku inwalidzkim) wraz ze swoją panią pokonuje przewidziany regulaminem dystans. Psy lubią ten sport i najważniejsze dla nich jest spędzanie czasu z „drugim końcem smyczy”. W naszym przypadku (mieszkamy w lesie) na początku DT był podyktowany koniecznością dostarczenia psom określonej porcji celowego ruchu. Z powodu zwierząt podchodzących pod domy i niebezpieczeństw z tym związanych niemożliwe jest swobodne bieganie psów w terenie. Teraz łączymy swobodne gonitwy (na zabezpieczonych terenach) z tą formą ruchu.
źródło KaJa