
Na dobre rozpoczął się okres opuszczania gniazd przez pisklęta, szczególnie czuć to po tym, że w do lecznic zwierząt, siedzib leśnictw „zatroskani” ludzie przynoszą małe podloty wyrządzając im tym samym największą z możliwych krzywd.
Podlot, czyli młody ptak który nie jest już nieopierzonym pisklęciem, opuścił gniazdo, ale nie jest jeszcze w stanie dobrze latać i samodzielnie wyżywić się, skazany jest na dokarmianie przez dorosłe ptaki.
Patrząc na zwyczajowy kalendarz, na początku maja pierwszy lęg wyprowadzają kwiczoły, szpaki i kosy. Potem od połowy maja pojawiają się pisklaki kolejnych gatunków.
O tym, że pojawiają się podloty rozpoznać można po tym, że zwyczajowo do wielu punktów, kojarzących się ludziom ze zwierzętami, przynoszone są małe pisklaki. Ludzie znajdują pisklęta lub podloty poza gniazdem na ziemi, w trawie lub nawet na chodnikach. Sporo osób często w takich momentach szybko reaguje i o ile zacnym jest nie dopuszczenie do śmierci ptaszka np. pod kołami samochodów, to w zdecydowanie większej ilości przypadków ptaków tych nie należy ruszać.
Zabieranie podlotów naraża ptaka na stres, cierpienie, a nawet na śmierć. Wiosną podlot znaleziony na ścieżce, alejce, na trawniku lub na chodniku to rzecz normalna. Jego rodzice z pewnością są w pobliżu, czuwają nad nim, a pisklak poznaje otaczający go świat i powoli się usamodzielnia.
Odrębnym tematem jest niebezpieczeństwo jakie zagraża małym ptakom ze strony kotów, które uśmiercają ogromną ilość pisklaków.
Na zdjęciu widać podlot sójki.