W piątkowy wieczór 8 grudnia w kościele Miłosierdzia Bożego w Obornikach odbyło się niecodzienne spotkanie. Gościem licznie zebranej młodzieży i nie tylko był Dobromir „Mak” Makowski.
Wyjątkowy człowiek który udowodnił, że w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji nie należy się poddawać, że za wszelką cenę trzeba o siebie walczyć. W czasie piątkowego spotkania gość opowiedział historię swojego życia.
"… Bałem się. Potwornie się bałem. Ojca, który nie skąpił pasa. Matki, która wybrała alkohol zamiast swoich dzieci. Opiekunów w pogotowiu opiekuńczym. Wychowawców w domu dziecka. Braku akceptacji. Chciałem zabić ten strach, przestać go czuć!...
… Zacząłem kraść, bo chciałem być taki jak koledzy. Zacząłem pić, zacząłem ćpać. Gdzieś miałem naukę, bo kim ja mogłem zostać. Od małego słyszałem tylko: „Skończysz jak matka.” Słyszałem to tak często, że aż sam w to uwierzyłem…
… Wtedy, gdy byłem już na dnie i myślałem, że gorzej być nie może, zmarła mi mama, zmarł mi tata. Zrozumiałem, że nie mogę żyć tak jak oni! Że nie jestem na to skazany, bo to ja wybieram swoją przyszłość. To nie było proste. Ciągle nie jest, ale dziś już wiem, że jest możliwe. Możliwe jest powstanie z cmentarza…"
Obecnie Dobromir „Mak” Makowski spełnia się jako mąż i ojciec Dobrusi i Lubomira. Założył stowarzyszenie „Młodzi Dla Młodych” , z przyjaciółmi i młodymi ludźmi, których wcześniej udało mu się wyrwać z ulicy tworzy tożsamość pedagogiczną w postaci świetlicy środowiskowej. Skończył szkołę średnią, zdał maturę, jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego, wykłada na uczelni, uprawia sport, pisze książki, nagrywa płyty po prostu żyje.
W spotkaniu wziął też udział Sebastian Pietraszek, młody człowiek któremu dzięki pomocy Dobromirowi Makowskiemu udało się wyrwać z otchłani niebytu.
Inicjatorem i organizatorem spotkania był wikariusz Parafii Miłosierdzia Bożego w Obornikach Ks. Mateusz Szkudlarek.