KS Auto Wicherek - Red Dragons Pniewy
Już w najbliższy weekend, na futsalowe parkiety, powraca Puchar Polski, a wraz z nim kolejna runda zmagań. Po ograniu wszystkich zespołów i zdobyciu kompletu punktów, Auto Wicherek Oborniki awansował z pierwszego miejsca, w grupie rundy wstępnej Halowego Pucharu Polski, do kolejnej fazy rozgrywek. Tym razem losowanie skojarzyło nas z dobrze znanym nam rywalem, czyli drużyną Red Dragons Pniewy.
Na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy piłkarze Auto Wicherka oraz Red Dragons Pniewy aż trzykrotnie spotykali się w bezpośrednich pojedynkach. Dwukrotnie w meczach o punkty i raz w meczu towarzyskim. W zeszłym sezonie, kiedy to Smoki grały jeszcze w II lidze Futsalu, dwukrotnie pokonywały obornicki zespół. W pierwszym spotkaniu w Obornikach padł wynik 2:6, a trzy gole dla przyjezdnych zdobył wtenczas bramkarz pniewskiej drużyny - Marek Bober, natomiast w rewanżu po bezbarwnej grze, Auto Wicherek musiał ponownie uznać wyższość Smoków, przegrywając w ostatnim meczu sezonu 1:5.
Ostatnie nasze spotkanie miało miejsce przed rozpoczęciem obecnego sezonu, kiedy Auto Wicherek Oborniki, w swoim pierwszym kontrolnym pojedynku, pojechał do Pniew. W meczu tym wpadło wiele goli, a mecz zakończył się zwycięstwem oborniczan 7:4. To pamiętne widowisko było początkiem passy, którą Auto Wicherek podtrzymuje do dzisiaj.
A na dzień dzisiejszy nie można powiedzieć zbyt wiele porównując obydwie drużyny. Smoki po 7. kolejkach zajmują dopiero przedostatnie miejsce w tabeli I ligi Futsalu, mając na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo. Z kolei Auto Wicherek, który rozgrywa dopiero swój drugi sezon w futsalu, pozostaje póki co niepokonany na ligowym podwórku, zajmując trzecie miejsce po trzech rozegranych kolejkach. A to oznacza, że zbliżający się coraz większymi krokami mecz, zapowiada się naprawdę arcyciekawie i obiecująco, a szanse Auto Wicherka na kolejny awans są równie wysokie, co szanse naszych wyżej notowanych rywali.
W drużynie gospodarzy z drobnymi urazami zmagają się Marek Majchrzak, Mateusz Ostrowski, Mikołaj Siwecki a także Tomasz Kustoń, ale cała czwórka powinna być do dyspozycji trenera w poniedziałkowym spotkaniu. Na pewno w meczu z Red Dragons nie zobaczymy jeszcze Gracjana Stankiewicza, który w dalszym ciągu leczy uraz kolana. Poza tym reszta drużyny jest w pełni sił i miejmy nadzieję, że zawodnicy zrobią wszystko co w ich mocy, by podtrzymać passę drużyny, która w tym sezonie pozostaje w dalszym ciągu niepokonana.