Na nartach, na łyżwach, a może wpław?
Wielokrotnie wspominaliśmy, że idea spacerów towarzyszy nam przez okrągły rok bez wzgledu na aurę i warunki techniczne:-) Maszerujemy więc dzielnie i tylko czasami podśpiewujemy sobie „Do lata, do lata, do lata piechotą będę szła…”
Nie da sie ukryć, że tęsknimy za swojskim ciepłem, promieniami słońca, spiekotą i za tym wszystkim co tak napawa chęcią do życia i działania… Zimowa aura nie zawsze jest przyjazna. Opady śniegu i mróz nie stanowią przeszkody ale denerwujące są ”ślizgawica” i błoto. Zarówno pierwsze jak i drugie ogranicza nasze możliwości fizyczne i poznawcze i czasami czujemy niedosyt… Ale jest i „druga strona medalu”! Pokonując przeciwności – pokonujemy siebie i swoje słabości! Czyli plan zrealizowany.
Nie inaczej było dzisiaj. Mróz (-5) stopni, ptaki już jakoś tak wiosennie odzywały się, humory (jak zwykle) znakomite i krótka narada gdzie iść. Wybór tras zdecydowanie mniejszy niż zazwyczaj ponieważ:
- drogi leśne oblodzone
- nasze mostki i kładki niezbyt bezpieczne
- łąki i pola w pobliżu rzek (Wełny, Flinty) i strumyków „zalane”
- pozostała część pokryta zmarzniętym śniegiem
- zmarznięte koleiny leśnego sprzętu nie ułatwiają marszu Może nieco krótszy dystans, może bardziej ostrożnie ale zrealizowaliśmy plan…
Pełni humoru, optymizmu i zadowolenia czekamy na spotkanie za tydzień, zastanawiając się jakie czekają nas zmagania z przyrodą i pogodą…
Przecież nie odpuscimy!!!
źródło: www.nw-wloczykije.pl