Rozmowa z dr inż. Anną Wierzbicką na tematy związane z zabijaniem dzikich zwierząt, również zwierząt chronionych.
Dla wielu ludzi zabijanie zwierząt, zwłaszcza dzikich kojarzy się z czymś złym, widzimy zaraz oczyma wyobraźni małą sarenkę i chcemy ja przytulić – MASZ TAK? - to nazywa się bambinizm. Bajkowe wyobrażenie małej sarenki czy misia powoduje, że idealizujemy świat zwierzat, jednak tylko do momentu w którym nie przeszkadza nam on. Jak mów pani Anna Wierzbicka – pracownik naukowy Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Katedry Łowiectwa i Ochrony, przeprowadzono badania dotyczące wilków w odniesieniu pozytywnego podejścia w zależności od odległości w jakiej znajdują się one od domostw ludzkich. Oczywiście okazało się, że najlepiej jak one są ale co najmniej 10 kilometrów od ludzkich gospodarstw. A przecież wilki spotykamy w Puszczy Noteckiej, można je spotkać już niedaleko np. w okolicy Podlesia…
Zupełnie inne podejście do zabijania mają mieszkańcy wsi zajmujące się rolą i hodowlą zwierząt a zupełnie inne tzw. nowi mieszkańcy. Ci nowi sprzeciwiają się zabijaniu, dla tubylczej części społeczeństw wiejskich jest to normalne, przecież to oprócz swery zarobkowej to nierozłączny element przyrody, który jest calkowicie zrozumiały.
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego w naszym bezpośrednim otoczeniu jest coraz więcej kleszczy? Rozwiązanie tej zagadki jest bardzo proste. Kleszcze nie przemieszczają się, nie wędrują do parków, ogrodów działkowych, przydomowych ogródków, one dostają się tam w ogromnym stopniu dzięki dziko żyjącym zwierzętom, które często żyją w miejscach dla siebie tradycyjnych, bo kiedyś nie było tam ludzi a była polana, pole czy las – teraz jest człowiek...
Zachęcam do wysłuchania audycji z dr inż. Anną Wierzbicką: